Irak ? Kurdystan ?
Wcześniej planowałem krótszy wyjazd do Bośni, bo zakładałem, że na jesieni uda mi się pojechać na dłużej w tropiki (Ceylon), ale wygląda na to, że taki wyjazd będzie możliwy dopiero w przyszłym roku na wiosnę, zatem wróciłem do pomysłu dłuższej wycieczki motocyklowej. Dłuższej to znaczy 3-tygodniowej, co daje rozsądny zasięg około 4000 km w jedną stronę. Dlatego np. Kazachstan odpada.
Gruzja ? Armenia ? Turcja ? Oklepane. Iran ? Bardzo ciekawy kierunek, ale wjazd motocyklem wymaga Carnet de Passage, a ten kosztuje fortunę. Poza tym strasznie się certolą z wizami. Syria ? Kilka lat temu to był całkiem fajny kierunek na motocyklową wyprawę, ale dzisiaj to raczej nadaje się na wycieczkę czołgiem, a nie motocyklem. Azerbejdżan ? Też ciekawy, ale także jakieś wizowe cyrki robią. Rosja ? Obecny klimat geopolityczny mi nie odpowiada, poza tym znowu te wizy…. Co zatem zostaje ? Wiem ! Irak ! Irak ? Puknij się koleś w głowę. Życie Ci nie miłe ? Przecież tam od upadku Saddama jest regularna wojna domowa, a najbardziej popularny sport narodowy to podkładanie bomb i strzelanie do ruchomych celów 😉
Iraku nie znajdziemy w ofertach biur turystycznych, a jeśli pojawia się w prasie to tylko w kontekście kolejnego fanatyka, który wysadził się w powietrze, zabijając przy tym pechowców będących w okolicy. Nie da się ukryć, że to strefa “wojenna”. Kraj jest ogarnięty wojną domową i dlatego bardzo niebezpieczny. Wiza turystyczna do Iraku ? Chyba nie ma czegoś takiego w ofercie. Jednym słowem hardcore, ale czy aby napewno ?
Jak to zwykle bywa, nic nie jest czarno-białe. Wprawdzie na mapach Google tego nie widać, ale Irak to kraj podzielony na dwie, zupełnie różne jak się okazuje części. Arabskie południe jest pogrążone w konflikcie, codziennie giną tam ludzie, a po kraju zaleca się podróżować tylko w uzbrojonych konwojach. Ale północ to zupełnie inna bajka – to też formalnie Irak, ale rządzą tam Kurdowie. To de facto oddzielne państwo, choć formalnie ma status autonomii w ramach Iraku i funkcjonuje jako Kurdyjski Region Autonomiczny. Mają swój rząd, parlament, flagę, godło, siły zbrojne, a z Irakiem współdzielą w zasadzie tylko walutę i obywatelstwo.
Prowadzą też własną politykę imigracyjną – pozwolenie na pobyt do 15 dni otrzymuje się na granicy, zatem wiza iracka (której dostanie jest bardzo trudne) nie jest potrzebna, żeby tam wjechać. Poza tym w przeciwieństwie do sąsiedniego Iranu, można tam wjechać własnym pojazdem bez jakichś durnych karnetów CdP (które kosztują majątek). Poza tym mało kto tam jeździ, a ja nie lubię tłoku.
Kierunek nie jest całkiem dziewiczy – jak się poszuka po sieci, to można trafić na kilka interesujących relacji, w tym i jedną czy dwie w wersji motocyklowej. Z tych relacji wynika, że jest tam bezpiecznie, ludzie są bardzo gościnni i nie traktują turystów jak chodzące portmonetki, drogi są niezłe, ceny umiarkowane, deszcz pada rzadko, jest dużo pustych przestrzeni, piękne krajobrazy, zatem wszystko to, co składa się na udaną wyprawę motocyklową.
Na początek trochę linków z informacjami na temat tego regionu: